środa, marca 15, 2006

Santiago. Rzut pierwszy


Kolejnym TIRem dojechalismy do Santiago. Czekali tu juz na nas znajomi poznani jeszcze nad Jeziorem Titicaca. Dwie siostry - Paula i Pamela. Satoshi udal sie do hostalu, a my zostalismy przez Pamele przewiezieni przez cale miasto, zeby wyladowac w bardzo dobrej dzielnicy, w domu z basenem. W czasie przejazdu mielismy szanse zeby rzucic okiem na stolice Chile. Za tym pierwszym rzutem zobaczylismy miasto bogate i nowoczesne, takie zupelnie europejskie. Minelismy slynny palac prezydencki La
Moneda, ten sam ktory w 1973 zbombardowany zostal przez oddzialy Pinocheta. Nic nie mial z tego ponurego budynku z archiwalnych zdjec. Mial bielone sciany, otaczala go woda, oswietlony byl tysiacem swiatel. Przed La Moneda jednak cos, co mialo przypominac wydarzenia sprzed lat. Rodziny zniknietych stojace z fotografiami swoich bliskich.
Nasi znajomi przygotowali kolacje i postawili na stole chilijskie wino. Nasz pierwszy lyk tego pysznego trunku w sercu jego ojczyzny. Pierwszy i kolejny i kolejny i bardzo mily wieczor. Ukladajac sie do snu na przytulnym poddaszu dochodzimy do wniosku ze znowu trafilismy do raju.

Brak komentarzy: